poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Z jarmarku przywiozłam...

...niewiele, oczywiście oprócz wielu cudownych wrażeń, nacieszonych oczu i duszy. Nie szykowałam się na wielkie zakupy. Wiem, że rękodzieło jest drogie. Nawet drobiazgi w ilości kilku sztuk to już niezła sumka. Żeby jednak nie wrócić z pustą ręką kupiłam sobie czerwoną paterkę  z wypalanej ceramiki (zdjęcie nieco przekłamuje kolor). Idealnie pasuje w moim pokoju.

Nie mogłam również oprzeć się granatowej pisance na gęsiej wydmuszce, ręcznie malowanej. Do kompletu kupiłam też karteczkę - oprócz koloru zauroczyły mnie na nich te słodkie ptaszęta !

Na jarmarku kupiłam też wiele smakołyków od wystawców z Litwy: ciemne chlebki oraz różne sery. Zdjęć nie będzie z oczywistych względów - wszystko szybko zostało zjedzone :)
Pozostając w klimacie jarmarku, twórczości ludowej tak licznie tam reprezentowanej pokażę swoje "stare" prace - bieżnik oraz serwetkę, na których wykorzystałam wzory haftu krzyżykowego, pochodzącego z mojego regionu (tomaszowskiego, hrubieszowskiego). Dodam, że ja z folklorem (w takim dobrym tego słowa znaczeniu) jestem zaprzyjaźniona od bardzo wielu lat !


A w tzw. międzyczasie dokonałam renowacji starego żelazka, które znalazłam podczas rozbiórki starej komórki teściów. Wiele czasu i wysiłku mu poświęciłam, więc jestem z siebie bardzo dumna. Szkoda, że zapomniałam zrobić zdjęcie "przed", bo ilość rdzy na nim sprawiła, że mało przypominało żelazko ! Ale od czego mamy wszechobecną coca-colę ! :)


Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pogodnego końca wakacji :)