piątek, 1 lipca 2011

Niedaleko pada jabłko od jabłoni...

Mam cichą nadzieję, że jakaś prawda w tym powiedzeniu jest. Wraz z siostrami wzrastałyśmy w domu, gdzie mama haftowała, szyła, robiła na drutach i szydełku. Wszystkie "nasiąknęłyśmy" robótkami i zamiłowaniem do wszelkiego rękodzieła. Mam zatem nadzieję, że i moje dziecię też kiedyś pokocha, a przynajmniej polubi, to co stało się moją pasją ... nie musi to być już teraz... może być kiedyś...
Nadzieję taką mam, bo oto dowód na to, że to coś w duszy mojej córki drzemie...
Elf z kolekcji NIMUE, wyszyty dla przyjaciółki na 18-te urodziny (tylko "kreseczki" wyszyte przeze mnie, bo z powodu wyjazdu mogła z prezentem nie zdążyć). Ramka obrazeczka malowana przeze mnie. Czyż nie piękny prezent ?
Jestem bardzo dumna ze swojego dziecka, tym bardziej, że do wielu rzeczy ma słomiany zapał...
A tutaj zakładka (na plastikowej kanwie), wyszyta również przez córkę dla koleżanki jako dodatek do książki-prezentu mikołajkowego. Była jeszcze inna, w kolorze niebieskim, ale nie mam zdjęcia.