czwartek, 23 września 2010

Dawno, dawno temu...

..., tzn. jakiś rok temu wyszyłam scenkę haftującej dziewczyny. Do tej pory jednak nie wiedziałam, co z nim zrobić. Oprawiać nie chciałam, bo ile można mieć obrazeczków (no, dobra -można mieć ich bardzo dużo i zawsze chciałoby się wyszyć następny :) ), ale tym razem chciałam znaleźć jakiś bardziej praktyczny sposób na jego wykorzystanie. Szukanie pomysłu długo trwało, bo dopiero teraz mnie oświeciło. Zrobiłam sobie szkatułkę... kolejną... z przeznaczeniem na... właściwie nie wiem... na jakieś przydasie. Dużo czasu mi to nie zajęło: dębowa bejca po całości, boczki oklejone papierem imitującym gobelinową tkaninę, odrobinkę wstążeczki dookoła, na wierzch haft, który miałam już przecież gotowy, a na koniec mały chwościk.
Korzystając z dzisiejszej przepięknej pogody, w przerwie między lekcjami a zebraniem rodzicielskim zrobiłam szkatułce zdjęcia w plenerze.